Łukasz Gottwald nie lubi rozwodzić się na temat swojego pochodzenia. Widocznie uznaje, że nie jest to wiedza istotna. Wiadomo, że jego dziadkowie przyjechali z jego rodzicami do Stanów z Polski, ojciec jest architektem, a matka projektantką wnętrz. Urodził się 26 września 1973 roku w Providence, na Rhode Island, a dzieciństwo i młodość spędził w Nowym Jorku. „Łukasz to moje polskie imię“ – mówi, zapytany przez amerykańskiego dziennikarza, wyraźnie zaintrygowanego „oryginalnie brzmiącym słowem“ przed nazwiskiem.
Niewiele wiadomo o jego młodości – poza tym, że sprawiał spore kłopoty. Wylatywał z wielu prywatnych szkół, w tym St. Luke i Little Red School House. Jako nastolatek zaliczył też mało chlubny epizod handlarza miękkimi narkotykami. „Głównie dostarczałem towar innym dealerom“ – wspomina i natychmiast ucina temat. Na szczęście w porę się opamiętał, więc uznajmy, że to dawno i nieprawda.
Notowania Dr. Luke’a są wysokie, cały czas też rosną. Kilka miesięcy temu otrzymał dwie nominacje do Nagrody Grammy, w kategoriach Album Roku („Teenage Dream“ Katy Perry) i Producent Roku, trafił też na okładkę prestiżowego magazynu „Billboard“, który przyznał mu przy okazji tytuł najbardziej gorącego autora piosenek 2010. Niejednemu przewróciłoby się od czegoś takiego w głowie, ale on sam stara się nie chodzić z głową w chmurach. „Równie dobrze za trzy miesiące moje brzmienie może być przestarzałe“ – mówi. „Mam tylko nadzieję, że jeśli tak się stanie, nie będę za wszelką cenę próbować ciągnąć tego dalej…“.
Wspólnie ze swoim przyjacielem i mentorem Maxem Martinem, Dr. Luke uznany też został przez ASCAP, amerykański odpowiednik ZAiKS-u, za tekściarza roku 2010. „Nie zawsze jestem ze swoich tekstów dumny“ – wyznaje skromnie. „Tak szczerze, to wcale nie są one moją mocną stroną. I tak uważam, że ważniejsza od nich jest melodia. To przede wszystkim ją ludzie będą pamiętać“.
Dr. Luke nie musi się martwić o przyszłość, a nazwiska gwiazd zawdzięczających mu swoje hity, mówią same za siebie – wśród nich Kelly Clarkson, Britney Spears, Pink, Miley Cyrus, Kelly Osbourne, Avril Lavigne, Katy Perry czy Ke$ha, którą zresztą odkrył i wypromował. Sam zachowuje skromność. „Moja rola ogranicza się do kojarzenia wspaniałych utworów z konkretnymi artystami i sprawienia, że to oni później lśnią“ – tłumaczy, dodając, że na najwyższą jakość musi często bardzo długo pracować. „Nie ma szans, bym oddał komuś piosenkę zanim stanie się ona perfekcyjna“.