Niektóre słowackie zwyczaje wigilijne i świąteczne
Wigilii przypisywali przodkowie Słowaków magiczną moc. Tego dnia należało zapewnić przyszłoroczny urodzaj, można było wywróżyć przyszłość. Gospodynie, z samego rana, ocierały ręce od przylepionego do nich ciasta o drzewa owocowe w sadzie, aby zapewnić lepszy urodzaj. Kto przez cały dzień pościł, wieczorem mógł ujrzeć złotego prosiaczka. Podczas uroczystej kolacji podawano na stół bezmięsny kapuśniak z grzybami oraz rybę. Wszystko, co tego dnia wykonano, miało magiczne znaczenie. Zwyczajowo, kładziono na stół jeden, dodatkowy talerz dla tzw. wędrowca lub pielgrzyma. Tego wieczoru nikt nie mógł się czuć osamotniony. Pod każdy talerz wkładano łuskę karpia (zastępczo – czekoladowy pieniążek w złotku). Łuska trafiała później do portfela, aby nie zabrakło w nim nigdy pieniędzy. Nogi stołu oplatano łańcuchem, aby była zachowana więź rodzinna, w rodzinie nie było zaś kłótni.
Od stołu nikt podczas kolacji nie mógł wstać, zwłaszcza gospodyni, której by później uciekały kury z grzędy i nie niosły jajek. Pod obrus wsuwano pieniądze, aby każdy miał ich pod dostatkiem. Na sianeczku rozłożonym na stole układano owoce, ziarna zbóż i kukurydzy.
Niniejszy zwyczaj miał zapewnić rodzinie dostatek jadła, sprawić, aby nie zaznała ona głodu. Pierwszy kawałek potrawy odkładało się na specjalny talerzyk. Nie wolno go było wysypać przed zakończeniem świąt. W niektórych regionach, pierwszym kawałkiem jedzenia i okruchami karmiono drób, inwentarz, lub wysypywano go na podwórko, jako ofiarę duchom. Zwyczaj ten zachował się z pogańskich czasów.
Wierzono, że podczas wieczoru wigilijnego można poznać przyszłość. Wróżono z rozkrojonych jabłek i orzechów włoskich. Jeżeli po poprzecznym przekrojeniu jabłka pojawiła się zdrowa gwiazdka gniazda nasiennego, wszystko było w porządku. W przeciwnym razie, groziła choroba, kłopoty lub nawet śmierć. Tak samo było z orzechem. Zdrowy orzech wieszczył dobre zdrowie, zaś suchy, zgniły lub spleśniały oznaczał chorobę, a nawet śmierć.
Wróżono również ze skorupek orzecha i świeczek. Malutkie świeczki przyklejało się woskiem do skorupek orzecha i umieszczało w naczyniu z wodą (np. misy, miednicy). Jeżeli skorupki ze świeczkami trzymały się nierozłącznie, oznaczało to, że rodzina będzie trzymać się razem. Jeżeli któraś ze świeczek oddaliła się od innych, znaczyło to, że jej właściciel w nadchodzącym roku opuści rodzinę i uda się na wędrówkę po świecie. Utonięcie orzechowej łódki oznaczało nieszczęście lub śmierć.
Panny zdejmowały z nóg obuwie i odwrócone plecami do drzwi wejściowych, rzucały je przez próg. Jeżeli czubek buta skierował się w kierunku drzwi – w przyszłym roku panna miała wyjść za mąż. W przypadku pięty – trzeba było poczekać i spróbować szczęścia w Wigilię za rok. Jeżeli panna chciała wiedzieć, ile lat jeszcze będzie czekała na męża, nawlekła na własny włos pierścionek, ostrożnie przykładała go do szklanki i liczyła ile razy pierścionek dotknie jej.
Dziewczyny wybierały też polana. Ładne, równe i zdrowe oznaczało, że przyszły mąż będzie również przystojny i zdrowy. Krzywe polano oznaczało mężczyznę w złej kondycji zdrowotnej i z wadą cielesną.
Do czarowania używano często orzechów, które łupano a następnie wybierano z nich jadalną część. Do nie uszkodzonych skorupek wkładano kolejno: trochę ziemi, okruchy chleba i monetę. Skorupki ponownie łączono. Tak wypełnione orzechy mieszano w misce z pozostałymi. Kto trafił na orzech zawierający ziemię – cierpieć miał w przyszłości biedę. Okruchy chleba oznaczały dostatek, a pieniążek – bogactwo.
W słowackiej wiosce Čičmany trzeba było wstawać w dzień Wigilii wcześnie rano i wszystko robić spokojnie, rozumnie i bez zbytecznego pośpiechu. Sądzono bowiem, że tak, jak się wiedzie w ten dzień, tak będzie się wiodło przez cały nadchodzący rok. Cały dzień obowiązywał ścisły post. Domostwo i pomieszczenia gospodarcze należało porządnie wyczyścić i uprzątnąć. Każdy biesiadnik przy wigilijnym stole musiał być umyty i ubrany w czystą odzież.
Zaraz o świcie, gałązką świątecznej choinki, tzw. „miotełką”, należało pozamiatać paleniska w chałupie. Następnie rozpalano ogień w piecu, zakwaszano ciasto na chleb, podpłomyki i kołacze. Z jeszcze ciepłą „miotełką” należało odwiedzić pomieszczenia gospodarcze i podzielić się z inwentarzem radosną nowiną, że nadeszły święta Bożego Narodzenia. Pierwszym upieczonym w piecu wigilijnym podpłomykiem karmiono inwentarz. Do owego podpłomyka dodawano opłatek i gałązki igliwia ze świątecznej choinki. Wokół inwentarza mógł się krzątać wyłącznie gospodarz, który przed wieczerzą wigilijną wstawiał pod stół maselnicę. Wrzucał do niej tzw. „pupáčky”, czyli kawałki świeżo upieczonego chleba z jęczmieniem. Maselnica pozostawała pod stołem przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia. Później trafiała do obory, aby krowy dawały w nadchodzącym roku dużo mleka.
Choinkę mocowano do stropowej belki nad stołem. Przystrajano ją orzechami, jabłkami i wycinakami z papieru. W kącie izby rozkładano słomę, na której spano podczas okresu świątecznego. Po świętach słomą z izby wyścielano stajnie i obory. Aby w nadchodzącym roku sprzyjał urodzaj, ustawiano w kącie izby snopek zbożowy. Stół znajdował się najczęściej pośrodku izby lub w jej kącie. Przykrywano go białym, lnianym obrusem. Na nim stawiono świeczkę włożoną do garnuszka z ziarnem. Ziarno z wigilijnego stołu wysiewano na wiosnę jako pierwsze.
Podczas wieczerzy biesiadnicy obserwowali bacznie płomień świecy. Panował bowiem przesąd, że na czyją stronę skierował się dym po zagaszeniu świecy, ten miał w ciągu najbliższego roku umrzeć lub miało go nawiedzić inne nieszczęście.
Na stole nie mogło zabraknąć orzechów, jabłek, gruszek, śliwek, cebuli, czosnku i bochenka chleba. Z kołaczy pieczono przeważnie; orzechowe i makowe. Konsumowano kapuśniak z grzybami (bez mięsa), ryby, „pupáčky” z makiem i bryndzą.
Nogi stołu przewiązane były łańcuchem, który symbolizował zdrowie i więź rodzinną. Na stole nie wolno było kłaść noża. Jadło można było łamać i dzielić wyłącznie rękami. Najbardziej aktywne były tego dnia panny oczekujące na zamążpójście. Krótko przed kolacją zamiatały całe domostwo i wynosiły śmieci na rozstajne drogi. Tutaj je wysypały i nasłuchiwały, z której strony usłyszą szczekanie psa. Stąd bowiem miał nadejść przyszły mąż. Czasami w izbie odwracały się plecami do drzwi i rzucały za siebie przez próg but. Jeżeli ten obrócił się czubkiem do drzwi, oznaczało to, że w ciągu najbliższego roku odejdą z domu lub wyjdą za mąż. Na gzymsie lub podmurówce chałupy układały „pupáčik“. Jeżeli ten do następnego dnia zniknął, oznaczało to, że wkrótce znajdą męża.
Na początku uroczystej wieczerzy gospodarz modlił się i życzył rodzinie spokojnych świąt. Później gospodyni polewała opłatki miodem oraz nacierała je czosnkiem, aby każdy był dobry, słodki i zdrowy. Tak przygotowane, podawała wszystkim uczestnikom zgromadzonym przy stole. Dzieciom kreśliła miodem na czole krzyżyk, aby były grzeczne i dobre przez cały rok. Podczas wieczerzy nie wolno jej było wstawać od stołu, ponieważ wtedy kury i gęsi nie siedziałyby na jajkach. Okruchy z wigilijnego stołu odkładano do obrusika lub serwetki. Wykorzystywano je przy pierwszym siewie lub do leczenia chorób. Część z nich wrzucano do ognia, aby chronić chałupę przed pożarem. Na koniec, gospodyni kropiła całe domostwo, inwentarz oraz budynki gospodarcze święconą wodą, która pochodziła ze stołu wigilijnego.
Na Szczepana, jeszcze przed wschodem słońca, ludzie myli się w zimnej wodzie. Miało im to zapewnić zdrowie. W domach pojawiali się kolędnicy śpiewający kolędy. Wieczorem odbywały się tradycyjne zabawy ludowe. Na Sylwestra, tuż po kolacji, chodziły po wsi tzw. „babki”, czyli młodzieńcy przebrani za kobiety, z twarzą zasłoniętą chustką. Odwiedzali domy, w których mieszkały panny czekające na zamążpójście. Wieczorem odbywały się tradycyjne zabawy sylwestrowe. W Nowy Rok przybywali do domów kolędnicy z życzeniami. Otrzymywali za nie owoce (suszone śliwki, jabłka, gruszki), orzechy, kołacze. Domy odwiedzali często „po kolędzie”; ksiądz, kościelny i ministranci. Błogosławili oni gospodarstwa i wszystkich domowników. Na Trzech Króli pojawiali się w wiosce chłopcy ubrani w tradycyjne stroje ludowe z wysokimi papierowymi czapkami na głowie, symbolizującymi korony i składali życzenia. Kobiety natomiast uczestniczyły w tradycyjnym święceniu wody i kredy, która miała posiadać magiczną moc i zapewnić ochronę przed siłami nieczystymi.
Waldemar Ireneusz Oszczęda