Nie pomogła zażyłość króla Stanisława Augusta Poniatowskiego z carycą Katarzyną II, ani próby zorganizowania międzynarodowej mediacji. 5 sierpnia 1772 r. Austria, Prusy i Rosja podpisały traktat o rozbiorze Rzeczpospolitej. Co ciekawe była to znacząca porażka rosyjskiej polityki, dążącej do zachowania status quo.
Szlacheckie państwo dumnych Sarmatów od początków XVIII stulecia było w zasadzie rosyjskim protektoratem. Rola Katarzyny II w wyborze na tron Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego wymownie świadczy o stopniu zależności od wschodniego sąsiada. Utrzymywanie status quo, w którym Rosja, nie angażując się militarnie i nie przejmując bezpośredniej odpowiedzialności za kraj, de facto go kontrolowała, było petersburskiemu dworowi bardzo na rękę. Porzucenie przez Katarzynę II planu zachowania kontroli nad całą Rzeczpospolitą to jeden z największych sukcesów dyplomacji króla Prus Fryderyka II.
Bezpośrednią przyczyną rosyjskich problemów była zawiązana w 1768 r. w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczpospolitej konfederacja barska. Jej ostrze było wymierzone w kuratelę Imperium Rosyjskiego, króla Stanisława i wspierające go wojska rosyjskie. Detronizacja Poniatowskiego ogłoszona w 1770 r. popchnęła władcę w objęcia Rosjan, którzy jako jedyni mogli pomóc mu w utrzymaniu władzy.
Petersburg podjął próby stłumienia konfederacji i starał się wywrzeć nacisk na polskich polityków, żeby ci spróbowali zmierzyć się z problemem. Orędownikiem kontynuowania sprawdzonej polityki wobec Rzeczypospolitej był Nikita Panin, bliski współpracownik Katarzyny. Sama caryca również opowiadała się za utrzymaniem protektoratu w niezmienionym kształcie. Rosyjscy wysłannicy w Warszawie ostrzegali o groźbie rozbioru, jednak szlacheckie elity powszechnie uważały, że Petersburg blefuje. Fiasko prób ustabilizowania sytuacji w Rzeczpospolitej skłoniło carycę do ponownego rozważenia pruskich propozycji rozbiorowych. Po długich wahaniach Petersburg wyraził zgodę na rozbiór latem 1771 r.
W Europie dominowała wówczas chęć zachowania pokoju i zaleczenia ran po krwawej i wyczerpującej wojnie siedmioletniej z lat 1756-1763. Prusy i Austria przedstawiły koncepcję rozbioru Polski jako rekompensaty za straty materialne poniesione w tym konflikcie i potrafiły uzyskać zgodę Rosji. Powodzenie akcji rozbiorowej zależało wyłącznie od zgodnego działania jej uczestników, ale nie było możliwe bez przyzwolenia Petersburga. Ten w zasadzie nie miał wyboru. W efekcie Wiedeń i Berlin zagarnęły nawet więcej niż przewidywała traktat rozbiorowy.
Trzeba podkreślić, że czas na przeprowadzenie rozbioru wybrano doskonale co świadczy o sprawności polityków z Petersburga, Berlina i Wiednia. Rzeczpospolita była osamotniona, jej elita polityczna nie miała pełnego rozeznania w sytuacji międzynarodowej. Państwem targały wewnętrzne spory i głębokie podziały. Konfederacja barska, a w istocie wywołana przez nią wojna domowa, z którą ani szczupłe oddziały królewskie, ani nawet korpusy rosyjskie nie mogły sobie poradzić, jest tego najlepszą ilustracją.
W 1773 r. na sejmie warszawskim wymuszono upokarzającą, „dobrowolną“ zgodę na zaakceptowanie rozbiorów. Oznaczała ona dalsze ograniczenie niezależności i utrwalenie, odtąd już zupełnie jawnego, rosyjskiego protektoratu. Prowadzona zręcznie, zainicjowana przez Stanisława Augusta akcja reformowania ustroju, administracji i unowocześniania gospodarki nie zmniejszyła dysproporcji w potencjale Rzeczypospolitej wobec mocarstw zaborczych. Z badań niektórych historyków wynika, że w owym czasie rozwijały się one szybciej niż reformująca się szlachecka Polska.
Pytanie, czy biorąc pod uwagę ten fakt, była szansa na uniknięcie okrojenia Rzeczypospolitej? Wydaje się, że rozbiorom na tym etapie nie można było zapobiec. Różnica potencjałów między państwami zaborczymi a Rzeczpospolitą sprawia, że nawet przy założeniu, że Stanisławowi Augustowi i otaczającym go politykom udałoby się przeprowadzić bardzo głębokie reformy trudno wyobrazić sobie dłuższy opór wobec naszych sąsiadów. Można oczywiście spekulować czy wzmocnienie armii, a przede wszystkim włączenie do obrony zagrożonej suwerenności szerszych kręgów społeczeństwa mogło zapobiec takiemu rozwojowi wypadków. Takie rozważania nie mogą jednak zakończyć się rozstrzygającą odpowiedzią.
W taki sposób Rzeczpospolita, która już od dawna znajdowała się na równi pochyłej, zaczęła się z niej staczać jeszcze szybciej. Z mapy Europy powoli znikało państwo o przestarzałym ustroju, anarchicznej wewnętrznej organizacji, która bardzo odbiegała od przyjętych wówczas powszechnie standardów. Szlachecką Rzeczpospolitą uważano za wylęgarnię niepokojów, dziwaczny kraj, w którym nieposłuszeństwo wobec króla i jego urzędników uważano za cnotę. W opinii wielu ówczesnych Europejczyków takie państwo na samodzielność nie zasługiwało. I w dwadzieścia trzy lata później zostało jej pozbawione na ponad wiek.
Autor : Mateusz Wojtalik,
Zródlo: http://historia.newsweek.pl/240–rocznica-i-rozbioru-rzeczpospolitej,94742,1,1.html