Bohaterska obrona Węgierskiej Górki /2 – 3 września 1939/
Wiosną 1939 roku po zajęciu Czech i Morawy przez hitlerowskie Niemcy i utworzeniu pod ich patronatem satelickiego Państwa Słowackiego, południowa granica Polski znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Pojawiła się realna groźba, że agresja na Polskę nastąpi nie tylko wzdłuż istniejącej granicy polsko-niemieckiej, lecz również z okupowanych przez Hitlera obszarów czeskich i z terytorium Słowacji. Słusznie przewidywano, że jednym z kierunków z których Niemcy wkroczą do Polski, będzie droga wiodąca ze słowackiej Čadcy przez pograniczny Zwardoń, Milówkę, Węgierską Górkę do Żywca i Bielska oraz z Orawy przez Przełęcz Glinne, Korbielów do Żywca i Suchej Beskidzkiej. W związku z oczekiwanym wybuchem wojny, w czerwcu 1939 roku przystąpiono w Krzyżowej i Węgierskiej Górce na Żywiecczyźnie do budowy betonowych umocnień i schronów bojowych. Polscy saperzy musieli w bardzo szybkim tempie zbudować ponad 20 bunkrów obronnych w rejonie Milówki i Węgierskiej Górki oraz 10 podobnych obiektów przy Przyborowie i Krzyżowej. Niestety mimo wysiłku żołnierzy i znacznej pomocy miejscowej ludności, ze względu na ograniczone możliwości techniczne oraz niespodziewanie szybki wybuch wojny, do końca sierpnia 1939 przy Węgierskiej Górce zdołano wybudować jedynie 5 ostróg fortecznych. Były to: “Wędrowiec”, “Waligóra”, “Wąwóz”, “Włóczęga” i “Wyrwidąb”. Jeszcze niedokończone i nie w pełni wyposażone forty obsadziła (za wyjątkiem “Wyrwidęba”, który z powodu braku załogi nie mógł być użyty w walce) Kompania Forteczna nr 151 “Węgierska Górka”, którą dowodził kapitan Tadeusz Semik, rodak z pobliskiej Suchej Beskidzkiej. W skład tejże kompanii wchodziło jeszcze oprócz wymienionego dowódcy 3 oficerów (dowódcy poszczególnych fortów), 14 podoficerów i 52 strzelców i kanonierów – łącznie 70 żołnierzy. Załogi bunkrów jak się okazało, miały jedynie dwa dnia na urządzenie się w niedokończonych fortach i przygotowanie obrony przed najeźdźcą. 1 września 1939 nad ranem od granicy w Zwardoniu nastąpił atak niemiecki na Węgierską Górkę, Żywiec i Bielsko. Atakowała tędy 7 Bawarska Dywizja Piechoty w której podczas I wojny światowej służył Adolf Hitler oraz inne mniejsze jednostki niemieckie wchodzące w skład XVII Korpusu gen. Kienitza i 14 Armii gen. Lista. Zgrupowaniem dowodził gen. mjr. Eugen Otto. Były to dobrze uzbrojeno w sprzęt pancerny i ciężkie działa kalibru 150 mm, oddziały niemieckie w sile ok. 17 tysięcy żołnierzy, aktywnie wspomagane samolotami Luftwaffe. Miażdżącej przewadze nieprzyjaciela stawić czoła przyszło ok. 1 200 żołnierzom polskim przede wszystkim z batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza “Berezwecz”, z batalionu Obrony Narodowej “Żywiec” (“Milówka”) oraz nielicznej Straży Granicznej. Mimo olbrzymiej przewagi liczebnej i w uzbrojeniu, wyjątkowe bohaterstwo i poświęcenie polskich żołnierzy spowodowało, że oddziały niemieckie zatrzymane zostały na kilkanaście godzin i uwikłane w potyczki pograniczne, w których ponieśli znaczne straty w ludziach i sprzęcie bojowym. Dzięki temu pancerne kolumny nieprzyjaciela dopiero 2 września o 11 godz pojawiły się pod leżącą ok. 11 kilometrów od granicy Milówką. Po krótkiej walce na przedpolach miejscowości i przełamaniu obrony, “bawarczycy” kontynuowali natarcie. Wkrótce dotarli pod schrony Węgierskiej Górki (ok. godz.14,00). Ponad dwugodzinnym zmasowanym ogniem artylerii dywizyjnej wspieranym przez lotnictwo, próbowali zniszczyć schrony i zmusić ich obrońców do poddania się. Później wspierani miotaczami ognia, działami przeciwpancernymi i nawet przeciwlotniczymi prowadzącymi ogień na wprost ruszyli do natarcia. Nieliczna załoga fortów nie ustąpiła i podjęła nierówną walkę z najeźdźcą. Obronę fortów rekrutującą się przeważnie z górali żywieckich i podhalańskich, tworzyły dwa plutony karabinów maszynowych (10 ckm wz.30 i 3 rkm wz.28), pluton przewciwpancerny (3 działka 37 mm Bofors wz.38) i dwudziałowa bateria armat polowych 75 mm/76,2 mm. Załogi schronów bojowych walczyły dopóty dopóki wystarczyło im sił i przede wszytkim amunicji. Zaciekłą i bohaterską obroną siali wśród nacierających nieprzyjacielskich kolumn pancernych i oddziałów spustoszenie. Celnym ogniem karabinów maszynowych i kilku działek niszczyli wozy bojowe i dziesiątkowali piechotę. Uniemożliwili przeciwnikowi przedrzeć się przez zajmowane pozycje obronne i okrążyć forty. Niemieckie natarcie posuwało się więc bardzo powoli. O zmierzchu 2 września 1939 już jednak dotarło przed zasiekami schronów. W kilku miejscach nawet Niemcom udało się przedostać na tyły pozycji. W wyniku zaistniałej na polu bitwy sytuacji, późnym wieczorem 2 września 1939, dowódca I Brygady Górskiej zarządził opuszczenie pozycji. Rozkaz ten nie dotarł jednak do wszystkich załóg fortecznych i wykonała go jedynie załoga schronu artyleryjskiego “Waligóra”, której zabrakło amunicji. Pozostałe forty broniły się nadal w okrążeniu. W nocy z 2-3 września pod “Wędrowca” przedostała się od tyłu grupa 40 niemieckich szturmowców, których atak zlikwidowali obrońcy przy użyciu granatów ręcznych. Dwóch polskich żołnierzy zginęło, dwaj zostali ranni. Niemcy jeszcze parokrotnie podczas nocy, ale daremnie atakowali schrony. Nad ranem 3 września o godz. 8,30 nieprzyjaciel zmusił do poddania się obrońców “Włóczęgi” z którego 17 osobowej załogi zamordowano po kapitulacji dwóch żołnierzy. Po zajęciu “Włóczęgi”, nieprzyjaciel wykorzystał fakt, że na przedpolu “Wędrowca” powstało tzw. “martwe pole”. Żołnierze iemieccy teraz bez większegoi trudu dostawali się na strop schronu i przez szyb kopuły obserwacyjno-bojowej wrzucali do jego środka granaty ogłuszające załogę oraz materiały wybuchowe w celu jego wysadzenia w powietrze. Prowadzili skoncentrowany ogień artyleryjski i ataki zmierzające do jego zdobycia. Z dział ppanc. strzelali na wprost do otworów strzelniczych, drzwi i otworów ewakuacyjnych. Unieszkodliwili kolejno wszystkie ckm i działko ppanc. 37 mm. Załoga jednak walczyła nadal i poddała się dopiero przy próbie wysadzenia schronu w powietrze. Przy kapitulacji fortu, rozsierdzeni poniesionymi stratami Niemcy, zastrzelili jednego ze strzelców. Resztę polskich żołnierzy z 9 osobowej załogi łącznie z rannym dowódcą, uratował rozkaz niemieckiego majora, który jeszcze długo kiwał głową i dziwił się nad tym jak garstka Polaków mogła zadać takie poważne straty oddziałom niemieckim.
Załoga “Wąwozu” mimo uszkodzeniu ckm i działka przeciwpancernego (ppanc), broniła się jeszcze cały dzień. Dopiero po zapadnięciu zmroku i odejściu Niemców do tyłu opuściła pozycję.
Walki obronne pod Węgierską Górką trwały około 40 godzin przy czym załogi tylko trzech schronów bojowych walczyły w dniu 3 września osamotnione w okrążeniu.
Podczas nich zabitych zostało conajmniej 50 i rannych 100 żołnierzy nieprzyjaciela oraz zniszczonych 8 pojazdów wroga (inne źródka podają też 200 zabitych i 300 rannych). Straty własne po stronie polskiej wyniosły: 7 żołnierzy zabitych ze schronów “Włóczęga” i “Wędrowiec”, 7 żołnierzy z “Waligóry” – obsługa ckm-u rozstrzelana przez Niemców, 4 żołnierzy i dowódca z obsługi karabinu maszynowego zabitych w schronie ziemnym przy “Włóczędze”, 3 żołnierzy zastrzelonych przy obronie schronów i na tyłach czyli łącznie 22 żołnierzy polskich.
Obrona Węgierskiej Górki stanowi jeden z najpiękniejszych epizodów bojowych WP we wrześniu 1939 i nic dziwnego, że zdobyła sobie miano “Westerplatte Południa”.
Za walkę obronną z najeźdźcą we wrześniu 1939 roku Węgierska Górka odznaczona została w 1971 roku Krzyżem Grunwaldu III klasy.
W dobrze zachowanym schronie “Wędrowiec” urządzona została ekspozycja dokumentująca obronę miejscowości w 1939 roku.
Waldemar Ireneusz Oszczęda