Kaszubi to potomkowie wschodniej gałęzi dawnego, słowiańskiego plemienia Pomorzan, a ich nazwa pojawia się już w XIII-wiecznych dokumentach. Pomimo trwającej od XVIII wieku systematycznej germanizacji, udało im się zachować odrębność kulturową, która dotyczyła również sposobów celebrowania różnych świąt.
Obrzędowy rok Kaszubów zaczynał się od„Gode”, czyli okresu pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli. W dzień Wigilii Kaszubi starali się powstrzymać od wszelkiego jedzenia i dopiero o zachodzie słońca siadali do wspólnej „godowej wieczerze”, czyli kolacji wigilijnej. W większości domów była ona bardzo skromna i zawsze postna. Jedynie u zamożniejszych gburów podawano 10 potraw (później 12, czyli tyle, ilu było apostołów). Typowe wigilijne menu u Kaszubów składało się z grochu, fasoli, maku, suszonych owoców i grzybów, ziemniaków, kapusty oraz ryb (śledź, węgorz, karp). Wśród dań prym wiodły zupa brzadowa, gotowana z suszonych jabłek, gruszek i śliwek wraz z kluskami, kapusta z grzybami, kluski z makiem, śledź w śmietanie z cebulą i jabłkami oraz „pulci”, czyli ziemniaki w mundurkach. Specjałem wigilijnym rybaków z półwyspu był gotowany węgorz z kluskami i śliwkami. Natomiast już w Adwencie wypiekano na święta pierniki marchwiowe w kształcie poduszek. Na stół wigilijny kładziono sianko i dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa.
Choinka dotarła na Kaszuby dopiero na początku XX wieku. Strojono ją małymi jabłuszkami i ciasteczkami w formie zwierząt i gwiazdek. Wcześniej rolę świątecznego drzewka pełnił snopek żyta w kącie pokoju, co miało dać dobrobyt i obfitość plonów w następnym roku. Po wigilijnej kolacji śpiewano kolędy i czekano na Gwiazdora, który rozdawał grzecznym dzieciom prezenty, a dla niegrzecznych miał rózgę. Przepytywał przy tym ze znajomości pacierza i nie tylko. Kaszubski Gwiazdor nie przypominał z wyglądu dobrodusznego Mikołaja. Ubrany był w odwrócony na spodnią stronę kożuch, przepasany słomianym pasem, a na twarzy miał „larwę”, czyli maskę wykonaną z cielęcej skóry. Wigilia kończyła się nocnym nabożeństwem, czyli pasterką.
Szczególnymi względami na Kaszubach cieszyła się „chowa”, czyli zwierzęta domowe. Jeszcze przed „wieczerza” otrzymywały one najlepszą karmę, a po kolacji okruszyny wigilijnego chleba i klusek z makiem (później zastąpił je opłatek). Pozostałościami ze stołu dzielono się również z rybami w pobliskich wodach, a ptakom stawiano snopek zboża. Według wierzeń Kaszubów w noc wigilijną „wszetka chowa może gadac jak ledze”. Nie wolno było jednak jej podsłuchiwać, bo niechybnie przynosiło to nieszczęście całemu domowi. Zanim gbur z rodziną udał się na pasterkę, budził swoje zwierzęta i drzewa w sadzie mówiąc: „Me tero jidzeme na pasterkę, pójta z nama”.
Pierwsze święto Bożego Narodzenia upływało na Kaszubach w gronie rodzinnym. Natomiast w drugie święto Kaszubi przynosili do kościoła owies do święcenia. Poświęconym ziarnem obsypywali potem na szczęście księdza i sąsiadów, podawali je zwierzętom, by dobrze się chowały, resztę zaś mieszali z ziarnem siewnym, by zapewnić sobie dobry urodzaj. Po południu gospodarze udawali się w odwiedziny sąsiedzkie.
Wspominając o bożonarodzeniowej zwyczajach na Kaszubach nie można pominąć „Gwiozdek”i „Gwiżdżów”. Ci pierwsi pojawiali się jeszcze w Adwencie i w samą Wigilię. Byli to kolędnicy, którzy przychodzili z gwiazdą i kolędą. Czasami towarzyszyli im inni przebierańcy, czemu towarzyszyło wiele śmiechu i zabawy. Natomiast w noc sylwestrową zachodzili do domów „Gwiżdże”, dając już typowo świeckie widowisko. W ich orszaku była baba i dziad, niedźwiedź ciągnięty przez Żyda lub Cygana, diabeł, bocian podszczypujący co ładniejsze dziewczyny i inni. Na czele tego pochodu stał policjant, jako symbol stróża porządku publicznego. Pierwowzorem tej ostatniej postaci i całego zwyczaju„Gwiżdżów” był ponoć wiejski stróż nocny, który kiedyś chodził po wsi i za pomocą gwizdka nawoływał do gaszenia świateł.
Sylwestrowy wieczór miał na kaszubskiej wsi jeszcze jeden ciekawy zwyczaj, zwany „fifą” . W tą noc młodzież robiła różne dokuczliwe kawały lub psoty. A to furtkę wyjęli z zawiasów i zanieśli na inne podwórko, a to wyprowadzili krowę z obory i zaprowadzili do sąsiada albo zamalowali okno sadzą. Tradycja zakazywała obrażania się z tego powodu, gdyż wierzono, że za tymi wszystkimi psikusami kryje się Stary Rok, który w taki właśnie sposób żegna się z domownikami.
Większość zwyczajów związana była z życiem wsi i tam też głównie były celebrowane. Co z nich pozostało? Trudno powiedzieć – najlepiej poszukajmy prawdziwych Kaszubów i spytajmy ich o to sami.
http://www.rgkosakowo.pl/bozonarodzeniowe-tradycje-na-kaszubach/