22 sierpnia 1531 roku hetman Jan Tarnowski odniósł pod Obertynem wielkie, choć zapomniane dziś zwycięstwo.
Pokucie, mała kraina przyłączona do Korony jeszcze przez Kazimierza Wielkiego, od dawna stanowiła zarzewie konfliktów pomiędzy Polską a Mołdawią. Sama Mołdawia, po krótkim okresie świetności związanej z rządami Stefana III Wielkiego, genialnego wodza i bezwzględnego polityka (to on zadał wojskom króla Jan Olbrachta dotkliwą klęskę bukowińską), podporządkowana Turcji, a przy tym granicząca z potężną Polską Jagiellonów, szybko traciła na znaczeniu. Próbę, kolejną już, wybicia się na arenie międzynarodowej podjął hospodar mołdawski Piotr IV Raresz, przez Polaków zwany Petryłą. Ambitny władca postanowił rozszerzyć swoje panowanie kosztem słabszego – jak ocenił – niż Turcja sąsiada. W roku 1530, wyjednawszy uprzednio zgodę w Konstantynopolu i łamiąc zawarte trzy lata wcześniej przymierze z Zygmuntem I Starym, zaatakował Pokucie.
Nieliczne polskie siły, nieprzygotowane na napaść, szybko uległy armii hospodara. Wiarołomstwo Petryły, jak i wiadomości o mordowaniu na Pokuciu „łacinników”, na tyle wzburzyły opinię w Polsce, że Zygmunt uzyskał od sejmu uchwalenie specjalnego podatku wojennego w wysokości dwudziestu groszy od łana (a w czasach, gdy czerwony złoty był bity… z prawdziwego złota, była to suma niebagatelna). Uchwała sejmowa przewidywała zebranie wojsk w sile 10 tys. ludzi. Hetmanowi Janowi Tarnowskiemu (będącemu, od strony matki, prawnukiem Zawiszy Czarnego) udało się zebrać nieco ponad 6 tys., wspartych baterią trzynastu dział. W znakomitej większości byli żołnierze chorągwi zaciężnych, którzy w równej liczbie nie ustąpiliby pola żadnej jeździe ówczesnego świata.
Najpierw, 4 sierpnia 1531 roku, na Pokucie wtargnął mały, bo liczący zaledwie 1600 ludzi oddział dowodzony przez rycerza Marcina Trzebińskiego. Sprawił się znakomicie – w ciągu zaledwie dwóch dni oczyścił Pokucie z mołdawskich garnizonów. Pierwsze zwycięstwo przyjęto w Krakowie z wielką radością, Tarnowski wiedział jednak, że kampania dopiero się zaczyna – Petryła zgromadził armię liczącą 30 tys. ludzi, z czego 6 tys. wysłał przodem na Pokucie. Ten potężny oddział obległ trzymaną przez zaledwie stuosobową polską załogę drewnianą forteczkę Gwoździec. Główne siły Polaków pobiły Mołdawian pod Gwoźdźcem z kretesem. Wściekły Petryła odgrażał się, że popędzi Polaków „biczami jak bydło“. Wysłał 10 tys. żołnierzy, którzy mieli przypilnować, by im Polacy nie uciekli z pola, a sam ruszył szybkim marszem z głównymi siłami, licząc na zgniecenie przeciwnika w walnej bitwie.
Jan Tarnowski, zawiadomiony o zbliżającej się armii Petryły, przeniósł obóz spod wsi Obertyn w bardziej obronne miejsce, na rozległy płaskowyż, znamiennie zwany później przez okoliczną ludność Pohyblicą, gdzie ustawił szyk taborowy. Wozy, spięte łańcuchami, ustawiono w czworobok, pozostawiając od północy i południa dwie wolne przestrzenie, pełniące rolę bram obozu. Wewnątrz, na „rynku“, stał namiot hetmana, wokół niego lekka kawaleria. Piechota zajęła stanowiska wzdłuż wozów, a ciężkie chorągwie przed bramami. Artyleria, podzielona na trzy baterie, zajęła stanowiska w rogach taboru (czwarty był chroniony przez gęsty las). 22 sierpnia o godzinie 9 rano otworzyło ogień pięćdziesiąt dział Mołdawian, ustawionych na przeciw południowo-zachodniego narożnika polskiego obozu. Mimo nierównych sił, polscy artylerzyści, wyraźnie lepsi w swoim fachu, podjęli pojedynek ogniowy. Przez pięć godzin Tarnowski wstrzymywał swoich żołnierzy – w tym czasie tylko oddział piechoty odepchnął podchodzącego od lasu nieprzyjaciela. Wreszcie od strony tylnej bramy ruszyły ciężkie chorągwie, wsparte na skrzydłach przez husarzy (w tym czasie husarze nie byli jeszcze opancerzeni).
Szarżując raz za razem polska jazda przesunęła środek ciężkości bitwy w stronę północno-wschodniego narożnika obozu. W tym momencie hetman Tarnowski przez bramę przednią rzucił do walki stojący do tej pory w rezerwie huf czelny, który zupełnie rozbił Mołdawian. Piechota, wychodząc z taboru, zdobyła baterię artylerii. Wojska Petryły poszły w rozsypkę, sam hospodar, dwukrotnie ranny, ledwie uszedł z życiem. Na polu bitwy legło ponad dwa i pół tysiąca Mołdawian, trzy tysiące utopiło się w bagnach, na których szukali ratunku przed polską jazdą, dwa tysiące zabito podczas pościgu, wzięto tysiąc jeńców, w tym kanclerza Petryły, nadwornego sędziego, podczaszego, sześciu radców. Klęska Piotra Raresza była zupełna, triumf Jana Tarnowskiego, odniesiony nad wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem, wielki. Król Zygmunt potrafił wykorzystać propagandowo, rozsyłając po europejskich dworach pochwały strategicznego geniuszu polskiego hetmana.
Niestety, skutki polityczne nie były już tak spektakularne. Pieniądze dla zaciężnych, głównej przecież siły uderzeniowej, skończyły się. Nie chciano też zadrażniać stosunków z Turcją, której Raresz był lennikiem. Mógł zatem Petryła podgryzać Koronę jeszcze przez lat siedem. W roku 1538 hetman Tarnowski ponownie ruszył przeciw Rareszowi, zdobywając potężną twierdzę w Chocimiu. W tym samym roku ambitnego hospodara przywołał do porządku zniecierpliwiony jego poczynaniami sułtan Sulejman. Przerażony Raresz, chcąc zapewnić sobie przynajmniej polską neutralność, wyrzekł się przez Tarnowskim Pokucia raz na zawsze. Niewiele jednak mu to pomogło – uchodząc przed zbuntowanymi bojarami Petryła musiał szukać schronienia w Siedmiogrodzie. Ale Pokucie, obronione przez hetmana Tarnowskiego pozostało w granicach Rzeczpospolitej aż do 1939 roku.
Autor: Jan M. Długosz dla POLITYKA.PL
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/historia/1529675,1,zapomniane-genialne-zwyciestwo-polakow.read#ixzz24qEit0oz22 sierpnia 1531 roku hetman Jan Tarnowski odniósł pod Obertynem wielkie, choć zapomniane dziś zwycięstwo.
Pokucie, mała kraina przyłączona do Korony jeszcze przez Kazimierza Wielkiego, od dawna stanowiła zarzewie konfliktów pomiędzy Polską a Mołdawią. Sama Mołdawia, po krótkim okresie świetności związanej z rządami Stefana III Wielkiego, genialnego wodza i bezwzględnego polityka (to on zadał wojskom króla Jan Olbrachta dotkliwą klęskę bukowińską), podporządkowana Turcji, a przy tym granicząca z potężną Polską Jagiellonów, szybko traciła na znaczeniu. Próbę, kolejną już, wybicia się na arenie międzynarodowej podjął hospodar mołdawski Piotr IV Raresz, przez Polaków zwany Petryłą. Ambitny władca postanowił rozszerzyć swoje panowanie kosztem słabszego – jak ocenił – niż Turcja sąsiada. W roku 1530, wyjednawszy uprzednio zgodę w Konstantynopolu i łamiąc zawarte trzy lata wcześniej przymierze z Zygmuntem I Starym, zaatakował Pokucie.
Nieliczne polskie siły, nieprzygotowane na napaść, szybko uległy armii hospodara. Wiarołomstwo Petryły, jak i wiadomości o mordowaniu na Pokuciu „łacinników”, na tyle wzburzyły opinię w Polsce, że Zygmunt uzyskał od sejmu uchwalenie specjalnego podatku wojennego w wysokości dwudziestu groszy od łana (a w czasach, gdy czerwony złoty był bity… z prawdziwego złota, była to suma niebagatelna). Uchwała sejmowa przewidywała zebranie wojsk w sile 10 tys. ludzi. Hetmanowi Janowi Tarnowskiemu (będącemu, od strony matki, prawnukiem Zawiszy Czarnego) udało się zebrać nieco ponad 6 tys., wspartych baterią trzynastu dział. W znakomitej większości byli żołnierze chorągwi zaciężnych, którzy w równej liczbie nie ustąpiliby pola żadnej jeździe ówczesnego świata.
Najpierw, 4 sierpnia 1531 roku, na Pokucie wtargnął mały, bo liczący zaledwie 1600 ludzi oddział dowodzony przez rycerza Marcina Trzebińskiego. Sprawił się znakomicie – w ciągu zaledwie dwóch dni oczyścił Pokucie z mołdawskich garnizonów. Pierwsze zwycięstwo przyjęto w Krakowie z wielką radością, Tarnowski wiedział jednak, że kampania dopiero się zaczyna – Petryła zgromadził armię liczącą 30 tys. ludzi, z czego 6 tys. wysłał przodem na Pokucie. Ten potężny oddział obległ trzymaną przez zaledwie stuosobową polską załogę drewnianą forteczkę Gwoździec. Główne siły Polaków pobiły Mołdawian pod Gwoźdźcem z kretesem. Wściekły Petryła odgrażał się, że popędzi Polaków „biczami jak bydło“. Wysłał 10 tys. żołnierzy, którzy mieli przypilnować, by im Polacy nie uciekli z pola, a sam ruszył szybkim marszem z głównymi siłami, licząc na zgniecenie przeciwnika w walnej bitwie.
Jan Tarnowski, zawiadomiony o zbliżającej się armii Petryły, przeniósł obóz spod wsi Obertyn w bardziej obronne miejsce, na rozległy płaskowyż, znamiennie zwany później przez okoliczną ludność Pohyblicą, gdzie ustawił szyk taborowy. Wozy, spięte łańcuchami, ustawiono w czworobok, pozostawiając od północy i południa dwie wolne przestrzenie, pełniące rolę bram obozu. Wewnątrz, na „rynku“, stał namiot hetmana, wokół niego lekka kawaleria. Piechota zajęła stanowiska wzdłuż wozów, a ciężkie chorągwie przed bramami. Artyleria, podzielona na trzy baterie, zajęła stanowiska w rogach taboru (czwarty był chroniony przez gęsty las). 22 sierpnia o godzinie 9 rano otworzyło ogień pięćdziesiąt dział Mołdawian, ustawionych na przeciw południowo-zachodniego narożnika polskiego obozu. Mimo nierównych sił, polscy artylerzyści, wyraźnie lepsi w swoim fachu, podjęli pojedynek ogniowy. Przez pięć godzin Tarnowski wstrzymywał swoich żołnierzy – w tym czasie tylko oddział piechoty odepchnął podchodzącego od lasu nieprzyjaciela. Wreszcie od strony tylnej bramy ruszyły ciężkie chorągwie, wsparte na skrzydłach przez husarzy (w tym czasie husarze nie byli jeszcze opancerzeni).
Szarżując raz za razem polska jazda przesunęła środek ciężkości bitwy w stronę północno-wschodniego narożnika obozu. W tym momencie hetman Tarnowski przez bramę przednią rzucił do walki stojący do tej pory w rezerwie huf czelny, który zupełnie rozbił Mołdawian. Piechota, wychodząc z taboru, zdobyła baterię artylerii. Wojska Petryły poszły w rozsypkę, sam hospodar, dwukrotnie ranny, ledwie uszedł z życiem. Na polu bitwy legło ponad dwa i pół tysiąca Mołdawian, trzy tysiące utopiło się w bagnach, na których szukali ratunku przed polską jazdą, dwa tysiące zabito podczas pościgu, wzięto tysiąc jeńców, w tym kanclerza Petryły, nadwornego sędziego, podczaszego, sześciu radców. Klęska Piotra Raresza była zupełna, triumf Jana Tarnowskiego, odniesiony nad wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem, wielki. Król Zygmunt potrafił wykorzystać propagandowo, rozsyłając po europejskich dworach pochwały strategicznego geniuszu polskiego hetmana.
Niestety, skutki polityczne nie były już tak spektakularne. Pieniądze dla zaciężnych, głównej przecież siły uderzeniowej, skończyły się. Nie chciano też zadrażniać stosunków z Turcją, której Raresz był lennikiem. Mógł zatem Petryła podgryzać Koronę jeszcze przez lat siedem. W roku 1538 hetman Tarnowski ponownie ruszył przeciw Rareszowi, zdobywając potężną twierdzę w Chocimiu. W tym samym roku ambitnego hospodara przywołał do porządku zniecierpliwiony jego poczynaniami sułtan Sulejman. Przerażony Raresz, chcąc zapewnić sobie przynajmniej polską neutralność, wyrzekł się przez Tarnowskim Pokucia raz na zawsze. Niewiele jednak mu to pomogło – uchodząc przed zbuntowanymi bojarami Petryła musiał szukać schronienia w Siedmiogrodzie. Ale Pokucie, obronione przez hetmana Tarnowskiego pozostało w granicach Rzeczpospolitej aż do 1939 roku.
Autor: Jan M. Długosz dla POLITYKA.PL
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/historia/1529675,1,zapomniane-genialne-zwyciestwo-polakow.read#ixzz24qEit0oz