Poliak , ktory ako prvý uskutočnil prvú výpravu do Ázie


Ryc. z archiwum Ryszarda Badowskiego,Internet

 

 

 

To Polak odbył pierwszą w historii ekspedycję w głąb Azji

Był pierwszym polskim podróżnikiem, który przekroczył, a raczej przejechał konno granicę innego kontynentu. Działo się to w Roku Pańskim 1246 między górami Uralu a Morzem Kaspijskim. Nie znamy jego rodowego nazwiska. Do historii wszedł jako Benedictus Polonus, urodzony ok. 1200 roku w Wielkopolsce, zakonnik klasztoru franciszkańskiego we Wrocławiu, który u boku Włocha Giovanniego da Pian del Carpine wysłany został przez papieża Innocentego IV z misją dyplomatyczną do Gujuka, chana Mongołów, wnuka słynnego Czyngis-chana. Była to pierwsza europejska ekspedycja w głąb Azji.

Wydobyte z mroku archiwów

Jeszcze niedawno, bo zaledwie 30 lat temu, w „Słowniku Podróżników Polskich” Wacław i Tadeusz Słabczyńscy pisali: „Wyprawa ta, niedostatecznie dotąd spopularyzowana, zwłaszcza w polskiej literaturze geograficznej, miała pionierskie i przełomowe znaczenie w dziejach podróży odkrywczych”. I powoływali się na opinie wybitnych zachodnioeuropejskich historyków geografii. Francuz Louis Vivien de Saint Martin, autor fundamentalnej pracy poświęconej największym odkryciom geograficznym, napisał w 1873 roku: „Tworzy ona godną uwagi epokę w historii geografii Azji”. Anglik Charles Raymond Beazley nazwał ją „najbardziej doniosłą podróżą” w ówczesnych dziejach świata.

Przez kilka stuleci misja dwóch franciszkanów pozostawała zapomniana, mimo iż w XIV wieku w Austriackiej Bibliotece Narodowej w Wiedniu i w Bibliotece Narodowej w Paryżu znalazły się kopie manuskryptów, jakie wiek wcześniej złożyli na ręce papieża obaj jej uczestnicy. W XIX wieku okazało się, iż inne kopie posiadają również biblioteki w holenderskiej Lejdzie i Londynie. W Polsce zaś opis podróży Benedykta Polaka zatytułowany „De itinere Fratrum Minorum ad Tartaros”, przedstawił jako pierwszy prof. Michał Wiszniewski, który włączył go do 2 tomu swej monografii „Historya literatury polskiej”, opublikowanej w Krakowie w 1840 roku. Stanowił on uzupełnienie dzieła Giovanniego del Carpine „Historia Mongolorum”, wydanego rok wcześniej w Paryżu.

Wtedy właściwie świat się dowiedział, że wyprzedzili oni o przeszło ćwierć wieku w podróży w głąb Azji największego europejskiego podróżnika średniowiecza, wenecjanina Marco Polo. Nie mógł on wiedzieć o ich wyprawie, bo gdy obserwowali elekcję chana Gujuka, nie było go jeszcze na świecie. Jego podróż przypadła w czasach panowania następnego wielkiego władcy Mongołów, chana Kubilaja, który zdążył podbić Chiny i przenieść stolicę swego imperium z Karakorum do Pekinu.

Relacja Benedykta Polaka pozostawała wtedy poufnym papieskim dokumentem. Jej najstarsza wersja została spisana z jego słów pod koniec lipca 1247 roku w Krakowie, Wrocławiu lub Pradze przez nieznanego z imienia skrybę, który sygnował ją podpisem C. de Bridia. Była krótsza od późniejszego pisemnego sprawozdania polskiego franciszkanina, ale zawierała omówienie ważnego dokumentu – listu wielkiego chana do papieża, a także przynosiła sporo informacji mających związek z Polską. Dotyczyły one przebiegu bitwy pod Legnicą i losów księcia Henryka Pobożnego, co pozwalało przypuszczać, że najpierw powstała po polsku, a potem przetłumaczono ją na łacinę.

Niektóre źródła twierdzą, że Benedykt Polak napisał własnoręczną łacińską wersję sprawozdania z podróży podczas późniejszego o kilka tygodni postoju w Kolonii, w drodze do Lyonu, gdzie przebywał wówczas papież. Zachowała się ona w dwu odpisach. Również w dwu odpisach przetrwało sprawozdanie Giovanniego del Carpine, w którym nie było odniesień do wyprawy Batu-chana na Polskę ani do innych wydarzeń związanych z ziemiami polskimi, ale rozbudowana została historia Mongołów. Jest wielce prawdopodobne, że Włoch włączył relację Polaka do sygnowanego przez siebie obszerniejszego tekstu, który musiał przedstawić papieżowi jako szef misji.

Pół wieku temu znanych było 9 manuskryptów opisujących lub omawiających wyprawę obu posłów. W 1965 roku sensacją stało się odnalezienie przez amerykańskich naukowców z uniwersytetu w Yale kolejnego, nieznanego dotąd średniowiecznego rękopisu, opisującego wyprawę obu franciszkanów do chana Mongołów przez ziemie wcześniej przez europejskich podróżników nieodwiedzane. Jeden z badaczy tego dokumentu, G.D. Painter, przypisał go bez wahania mnichowi Benedyktowi z uwagi na liczne występujące w nim polskie odniesienia.

Omówienie tekstu franciszkanina z Wrocławia, dostępne dla współczesnego polskiego czytelnika, ukazało się dopiero w 1973 roku w książce Wacława Słabczyńskiego „Polscy podróżnicy i odkrywcy”. Korzystałem z niego, pisząc w 2001 roku książkę „Odkrywanie świata – Polacy na sześciu kontynentach”, którą otwierał rozdział „Mnich Benedykt w drodze do chana Mongołów” (Wydawnictwo Pascal), a rok później książkę „Polscy piewcy Kazachstanu” (Wydawnictwo Bernardinum), w której szczegółowo przeanalizowałem podróż obu franciszkanów przez ziemie zamieszkałe przez Kipczaków, przodków dzisiejszych Kazachów. Nie byłem wówczas w stanie przewidzieć dalszego związanego z tym ciągu wydarzeń.

Na początku XIII wieku Europa miała mgliste pojęcie o ziemiach leżących na wschód od Morza Kaspijskiego. Na ówczesnych mapach były dość wiernie zarysowane południowe, ciepłe brzegi Azji, rozpoznane przez podróżników arabskich. Jeden z nich, al-Idrisi, wyrył w srebrze dla króla Sycylii Rogera II wizerunek tego kontynentu. Zostały na nim zaznaczone góry Uralu i Himalaje. Co się za nimi znajdowało, nie wiedziano.

 

Miały się tam rozpościerać legendarne krainy Madżudż i Sin. Krążyły o nich legendy, które opowiadali kupcy korzystający przez prawie tysiąc lat ze słynnego Jedwabnego Szlaku. Około VIII wieku trakt ten zamarł. Kres jego świetności położył podbój Azji Środkowej przez ludy tureckie. Po nich na granicach Europy pojawiły się plemiona mongolskie. Podbiły Ruś, wysłały zbrojne zagony na ziemie polskie i węgierskie. Batu-chan dotarł do brzegów Adriatyku. Blady strach padł wówczas na cały świat chrześcijański.

Po bitwie pod Legnicą w 1241 roku papież Innocenty IV postanowił rozpoznać wnętrze Azji, z którego przybyli groźni skośnoocy wojownicy. Najlepiej nadawał się do tego Giovanni del Carpine, który w latach poprzedzających najazd wojsk mongolskich był prowincjałem zakonu franciszkanów na Polskę. To on zaproponował, aby w niebezpiecznej podróży towarzyszył mu mnich Benedykt, mogący porozumieć się w swoim języku z mieszkańcami ziem ruskich. Na Rusi musiało dojść do pierwszego kontaktu z Tatarami (byli oni wtedy jednym z plemion mongolskich).

Natknęli się na nich po przekroczeniu Dniepru. Po złożeniu odpowiednich darów otrzymali od dowódcy ordy, liczącej 60 000 wojowników, odpowiedni firman gwarantujący im opiekę chana, świeże konie i tłumaczy na język ruski. Na północ od Astrachania przeprawili się przez Wołgę. Jechali teraz całymi dniami, a niekiedy także nocą, pod eskortą przydzielonych im ordyńców, zmieniając konie trzy i cztery razy na dobę.

Na tym obszarze w czasach Benedykta Polaka nie istniało pojęcie granicy między Azją i Europą. Papiescy posłowie nie wiedzieli zatem, kiedy znaleźli się na innym kontynencie. Po opuszczeniu obozu Batu-chana przemieszczali się przez dzisiejszy Kazachstan, którego europejska część sięga niemal do Wołgi. Zaznaczyli jedynie, że posuwają się teraz przez wielki step jeszcze szybciej niż dotąd, zmieniając konie 5-7 razy dziennie.

Współcześni im geografowie uważali, że granicę Europy i Azji stanowi Wołga. Kierując się dzisiejszymi poglądami, możemy przyjąć, że stanowi ją rzeka Ural, która wówczas nosiła nazwę Jaik. Z notatek prowadzonych przez mnicha Benedykta wynika, że przekroczyli ją w kwietniu 1246 roku. Chociaż bardzo dokładnie opisali swą azjatycką trasę, jest ona dość trudna do odtworzenia wobec zmian w nazewnictwie geograficznym, jakie zaszły w następnych wiekach, w których miały miejsca liczne przemieszczenia całych narodów, zwłaszcza koczowniczych plemion.

Przytoczyłem możliwie najpełniej wszystko to, co w relacji polskiego franciszkanina odnosiło się do ziem zamieszkałych dziś przez Kazachów. W obydwu moich książkach starałem się dopasować dawne nazwy do dzisiejszych map. Mnich Benedykt był tylko jednym z moich bohaterów. Potem opisywali Kazachstan polscy zesłańcy, którzy spiskowali przeciwko władzom carskim. Gustaw Zieliński stworzył w XIX wieku pierwszy w historii poemat o mieszkańcach kazachskich stepów, był niezrównanym piewcą przyrody Kazachstanu. Adolf Januszkiewicz przez osiemnaście lat zbierał pieśni i wierzenia Kazachów. Bronisław Zaleski przedstawił w 1865 roku w Paryżu album pierwszych w historii rysunków o życiu Kazachów, który stał się sensacją stolicy Francji. Polacy wprowadzali Kazachów w krwiobieg kulturalny Europy.

Habent sua fata libelli

Książkę „Polscy piewcy Kazachstanu” w 2002 roku otrzymał w darze od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego prezydent Nursułtan Nazarbajew. W ozdobnym, oprawionym w skórę egzemplarzu dwujęzycznym – po polsku i po rosyjsku. Jej adresatem byli bowiem w pierwszym rzędzie Polacy zamieszkali od kilku pokoleń w Kazachstanie. Większość z nich nie znała już języka swoich przodków, zaledwie co piąty mówił lub czytał po polsku.

 

Ryszard Badowski, „Poznaj Świat“ http://podroze.newsweek.pl/to-polak-odbyl-pierwsza-w-historii-ekspedycje-w-glab-azji,95995,4,1.html

 

sk_SKSlovak

Z organizačných a technických dôvodov rušíme oslavy- Deň poľskej vlajky a poľskej diaspóra 18.5.2024 v Rajeckých Tepliciach. O náhradnom termíne Vás budeme informovať.