Ciekawa historia zamku Stará Lubovňa (Lubowla)
Zamek w Lubowni leży na granicy Słowacji i Polski, w dolinie rzeki Poprad. Zbudowany został w II połowie XIII wieku, na dominującym nad miastem wzgórzu wapiennym, w celu ochrony szlaku handlowego z Węgier do Polski. Budowę zamku rozpoczęto przypuszczalnie ok. 1280 r., w czasach panowania w Polsce księcia Bolesława Wstydliwego. Wtedy, podczas sporu polsko-węgierskiego, żona Bolesława Wstydliwego księżna Kinga, wykorzystała panującą na Węgrzech anarchię i przyłączyła niektóre tereny Spisza, wraz z grodem w Lubowli, do Ziemi Sądeckiej. Polskie załogi wojskowe stacjonowały na nich do śmierci księżnej w 1292 r. Później przeszedł we władanie węgierskie. W 1305 r. król Karol Robert Andegaweński zarządził wzniesienie zamku wokół istniejącej starej, okrągłej wieży romańskiej, którą połączono bezpośrednio z pałacem gotyckim, posiadającym dziedziniec. Na początku XIV wieku, w latach 1308-1312, zamek znajdował się w posiadaniu zamożnego i wpływowego rodu węgierskiego oligarchy Amadeja Aby, który był sprzymierzeńcem znanego Matúša Čaka Trenčianského (Mateusza Czaka Trenczyńskiego). W tym okresie doszło do rozbudowy kompleksu zamkowego. W 1312 roku, w wyniku bitwy pod Rozhanowcami, zamek zajęły wojska królewskie i wkrótce stał się własnością sprzymierzeńców króla Karola Roberta. Następnie, jako majątek królewski, trafił w listopadzie 1412 roku, wraz z innymi 15 miastami spiskimi, pod zastaw pożyczki zaciągniętej przez króla węgierskiego Zygmunta Luksemburczyka u króla polskiego Władyslawa Jagiełły. Wcześniej jednak, wierny sojusznik Zakonu Krzyżackiego, władca Czech i Węgier Zygmunt Luksemburski i król Polski Władysław Jagiełło, podpisali w tutaj 15 marca 1412 traktat przymierza polsko-węgierskiego. Od tego czasu, aż do 1769 roku, gdy zastaw spiski został na rozkaz cesarzowej Marii Teresy zajęty przez Austriaków, zamek w Lubowni był siedzibą polskich starostów Spisza, zarządzających w imieniu króla zastawionymi terenami. Starostami Spisza byli przedstawiciele króla, wywodzący się z rodziny Kmitów, Bonerów, Maciejowskich i Lubomirskich.
Mury zamkowe, w czasie jego przynależności do Polski, odwiedzili polscy królowie – Władysław Jagiełło, Jan I Olbracht, Jan II Kazimierz Waza, Jan III Sobieski.
Jerzy Sebastian Lubomirski (1616-1667) był od 1634 roku Starostą Spiskim i panem na zamku Stará Ľubovňa
Znaczne szkody budowli zamkowych i inwentarza przyniosły nie tylko wyprawy husyckie w latach 1432 i 1452, ale przede wszystkim pożar z 1553 roku, po którym przystąpiono do przebudowy zamku w stylu renesansowym. Zarządził ją polski król Zygmunt August i wykonał ówczesny administator dóbr, znany kupiec krakowski, wielkorządca i bankier królewski, Jan Boner. Wtedy na najbardziej niedostępnym miejscu wzgórza zamkowego, zbudowany został wspaniały pałac renesansowy.
W połowie XVII wieku, za administrowania Stanisława Lubomirskiego, nastąpiła kolejna przebudowa oraz remont pomieszczeń i murów zamkowych. Zbudowany został trzeci barokowy pałac (w 1642 r.), kapliczka rodowa (w 1647 r.) i trzeci dziedziniec zamkowy.
W czasie „potopu” szwedzkiego, w latach 1655-1661, spoczywały na zamku polskie insygnia koronacyjne, które ze Skarbca Koronnego wywiózł i ukrył Jerzy Sebastian Lubomirski.
Za urzędowania ostatniego na Spiszu polskiego starosty, Kazimierza Poniatowskiego, w zamkowej wieży więziono znanego słowackiego podróżnika i awanturnika oraz polskiego konfederata barskiego, Maurycego Augustego Beniowskiego. Barwna, lecz mijająca się z prawdą powieść głosi, że na pewno umarłby w niej, gdyby nie zakochana w nim panna. Dziewczyna przekupiła podobno strażników i wraz z więźniem czmychnęła do Polski.
Polska administracja urzędowała w Lubowni aż do 1772 roku, gdy po raz pierwszy dokonano rozbioru Polski. Wtedy, wraz z zastawionymi spiskimi miastami, Lubowla przeszła pod panowanie monarchii austriackiej. Początkowo pomieszczenia zamkowe wykorzystano do urządzenia koszar wojskowych. Później znaczenie zamku zmalało, co doprowadziło do jego sprzedaży i powolnego upadku. Od 1883 roku należał do polskiej rodziny Zamoyskich, którzy doprowadzili zamek do stanu używalności. Ostatnim właścicielem zamku (do 1945 r.) był hr. Jan Zamoyski, żonaty z Izabellą de Bourbon, siostrzenicą króla Hiszpanii, Alfonsa XIII. Zaraz po wojnie, majątek znacjonalizował rząd czechosłowacki.
W chwili obecnej, znaczna jego część jest udostępniona szerokiej publiczności jako muzeum. W zachowanych i częściowo odrestaurowanych pozostałościach zamku, np. w głównej wieży, urządzono ekspozycję muzealną, prezentującą m.in. życie i rodowód ostatnich właścicieli zamku, wywodzących się z rodu Zamoyskich.
U podnóża zamku urządzony został skansen architektury ludowej regionu Spisza i Szarysza, którego najcenniejszym zabytkiem jest drewniana zrębowa cerkiew greckokatolicka św. Michała Archanioła z 1883 r. Oprócz niej, znajdują się tutaj drewniane domy mieszkalne z początku XX w. Skansen został udostępniony publiczności od 1985 roku.
Najstarsza wzmianka o mieście pochodzi z 1292 r. W 1364 roku król węgierski i polski, Ludwik I Wielki (Węgierski) nadał Lubowli dwa ważne przywileje. Jednym z nich podniósł miejscowość do rangi miasta królewskiego, drugim natomiast nadał znaczne przywileje przy organizowaniu corocznych jarmarków.
Dominantą miasta jest kościół św. Mikołaja, który znajduje się pośrodku placu o tej samej nazwie. To gotycka budowla, zbudowana w końcu XIII w. i przebudowana w II połowie XVII w. Wewnątrz kościóła umieszczona jest cenna, późnogotycka kamienna chrzcielnica oraz płyty nagrobne, wykonane z piaskowca i czerwonego marmuru. Ołtarz główny przedstawia patrona kościoła.
Wokół rozciąga się średniowieczny rynek, z dobrze zachowanymi barokowymi i klasycystycznymi kamienicami mieszczańskimi. Najciekawszym budynkiem jest na pewno kamienica oznaczona numerem 12, kóra była siedzibą urzędową polskiego Starosty Spisza. Chodzi o renesansowy arkadowy dom, który powstał z połączenia i po przebudowie w 1639 r. dwóch oddzielnych budynków. W wyniku tego, na parterze urządzona została obszerna hala wejściowa, ze sklepieniem opartym na filarze umieszczonym pośrodku. Pomieszczenia na piętrze posiadają bogate dekoracje stiukowe. W jednym z nich widoczna jest data przebudowy. W korytarzu na parterze zamurowana była tzw. marmurowa ręka, z którą związana jest opowieść o brance do wojska. Podobno, jeśli któryś z rekrutów zdążył podczas łapania do wojska dobiec do ręki i dotknąć jej, uniknął poboru. W rzeczywistości jednak, wystający z muru kawałek kamienia w kształcie ręki zgiętej w łokciu i pokrytej zbroją, okazał się cząstką epitafium (nagrobka) mężczyzny w zbroi płytowej, zamurowanego w ścianie pod kątem 900. Przypuszcza się więc, że w tym przypadku chodziło o rodzaj etalonu, wzorca odpowiadającego długości jednego łokcia. Również na parterze, obok schodów, znajduje się rolwerkowy kartusz z herbem, na którego dzielonym polu, umieszczono połowę orła i trzy lilie.
W pobliżu Starej Ľubovni położona jest miejscowość uzdrowiskowa Vyšné Ružbachy, gdzie w końcu XIX w. Zamoyscy założyli sanatorium. Z tutejszych walorów uzdrowiskowych, sięgających tradycją do XVI w., korzystała szlachta polska i węgierska. Po 1945 r. urządzenia sanatoryjne zostały upaństwowione przez rząd czechosłowacki. W miejscowych domkach szwajcarskich mieszkały, aż do swojej śmierci w latch 50. XX wieku, siostry ostatniego właściciela zamku w Lubowli, Jana Zamoyskiego.
* * * * *
Z historią powstania zamku w Lubowli związana jest opowieść o polskim szlachcicu Lubowieńskim, który musiał sprzedać duszę diabłu, aby móc wybudować zamek w Lubowni. A było to podobno tak:
Pewnego gorącego, letniego dnia, pośród łanów dojrzewającego zboża, zbliżała się do miasta Lubowla grupka trzech jeźdźców, którym przewodził doświadczony rycerz. Jeźdźcy, stary pan Lubowieński z synami, ze zmęczenia ledwie trzymali się w siodłach. Widać, że mieli za sobą długą, męczącą podróż. Nic więc dziwnego, że ich znużone oczy ucieszył widok pobliskiego lasu. Wkrótce schronili się w jego przyjaznym cieniu i chłodzie. Długo odpoczywali i nie zauważyli nawet, że dzień chyli się ku końcowi. Właśnie słońce zaczęło zachodzić za pobliskie wzgórze, gdy stary rycerz wstał z ziemi, zawołał synów i oznajmił im swoją decyzję. Ponieważ jest już stary i na tym świecie długo nie pożyje, chciałby wreszcie osiedlić się gdzieś na stałe. Skończyć z wieczną wędrówką i spokojnie umrzeć. Postanowił więc na wzgórzu nad miastem zbudować zamek i zamieszkać w nim. Synowie bez sprzeciwu zgodzili się z decyzją ojca. Bez wahania też zdecydowali wspólnie, ze roboty budowlane na wzgórzu zaczną od następnego rana. Jak postanowili, tak też uczynili. Wraz z promieniami wschodzącego słońca, zapowiadającego nowy dzień, wzięli się do roboty i do wieczora postawili fundamenty pod nowy zamek. Zmęczeni, udali się wieczorem na zasłużony wypoczynek. Byli dumni z wykonanej w ciągu dnia pracy. Rano czekała ich przykra niespodzianka. Po wczorajszej pracy nie było ani śladu. Jakaś nieznana i niewidzialna siła zniweczyła cały ich trud. Mimo tego, znów podjęli pracę i znów powtórzyła się poprzednia sytuacja. Lubowieński doszedł do wniosku, że przyczyną wszystkiego są złe moce. Domysły jego potwierdziły się. Miejsce, na którym postanowił wybudować zamek, należało do złej czarownicy. Nie przestraszył się jednak stary wojownik, nie ugiął się pod ciężarem czekających go trudności. Na przekór przeciwieństwom losu, zdecydował się zamek wybudować. Pracowano więc dalej i przez kilka dni nic złego się nie działo. Wydawało się, że wiedźma zrezygnowała już z utrudniania życia ludziom. Niestety, wkrótce zaczęła się pojawiać na budowie. Raz przybierała postać młodej dziewczyny i kusiła budowniczych, innym razem wcielała się w staruszkę i przeszkadzała w pracy. Wreszcie, któregoś dnia, po raz kolejny zrównała budowlę z ziemią. Gdy stary wojewoda ujrzał, że cała ich mordercza praca poszła na marne, pierwszy raz w swoim życiu zapłakał. Pozostawał tylko układ z czarownicą. Pod osłoną nocy udał się do jaskini wiedźmy i tam uprosił zgodę na ukończenie budowli, w zamian za zaprzedanie własnej duszy diabłu. Cyrograf zapisano na psiej skórze. Od tej chwili budowa zamku postępowała bez przeszkód. Tylko w sercu i duszy starego szlachcica zagościły niepokój i smutek, spędzające mu często sen z powiek. Wkrótce mury zamkowe królowały nad miastem. Można było w zamku zamieszkać. Zapanowała wielka radość wśród budowniczych. Tylko sam Lubowieński nie cieszył się z tego powodu i błądził nieprzytomnie po zamkowych wnętrzach. Jego pierwsza noc na zamku była straszna. Nie zmrużył oka, miotany wewnętrznym niepokojem. Rano, przez nikogo niezauważony, prześladowany wyrzutami sumienia, udał się do pobliskiego klasztoru. Opatowi opowiedział na świętej spowiedzi o swojej umowie z diabłem. Prosił Boga o odpuszczenie grzechu i uratowanie duszy. Rozgrzeszenie otrzymał, ale za pokutę musiał do końca życia pozostać w klasztornych murach, aby odzyskać spokój i zbawienie duszy. Czarownica, dowiedziawszy się o zdradzie starego szlachcica, postanowiła srogo się zemścić. Chwyciła ogromny głaz i wzniosła się z nim w górę, aby zrzucić go na zamek. W chwili, gdy przelatywała nad doliną Popradu, rozległ się dźwięk klasztornego dzwonu nawołującego do wieczornej modlitwy.
Głos Bożego dzwonu odebrał moc czarownicy, głaz wyleciał jej z rąk i spadł na brzeg Popradu, gdzie leży do dziś i nazywany jest przez miejscowych Czarcią Skałą. Rozległ się potężny grzmot i zła wiedźma zniknęła na zawsze. Stary Lubowieński, żyjący w modlitwie i pokorze, pogodzony sam ze sobą, po kilku latach od tego wydarzenia, zmarł. Jego synowie jeszcze długo panowali na zamku, który zachował się do dnia dzisiejszego.
Waldemar Ireneusz Oszczęda